czwartek, 5 lutego 2015

Opowieść.



***

Publikuję dziś, bo miałam od dawna napisaną całość (wraz z dedykacją itd.).
Głupotą byłoby trzymanie tej miniaturki dla siebie, do tego nie fair - bo obiecałam, i niepotrzebnymi fanaberiami - bo w końcu nic nie stoi na przeszkodzie do jej publikacji.
Ale.
Z przyczyn osobistych nie mam i nie będę miała w najbliższym czasie ani siły, ani chęci na pisanie. Niczego.
Nie mam zamiaru się z tego nikomu tłumaczyć, bo nie muszę. Ot, takie życie (które ostatnio jakoś nie oszczędza mojej rodziny).
Więc.
Nie ma mnie. Dla nikogo.
Wrócę jak poczuję się lepiej.
Może.
Do zobaczenia.
I proszę: skomentujcie kiedyś Lety, jeśli możecie. Wolałabym wiedzieć, czy w ogóle mam po co i dla kogo wracać.


***

Aci, bo dziś Twoje imieniny.
Bo jesteś Aniołkiem, najcudowniejszym na świecie.
I tramwajem, który jeździ po ludziach.
Bo piszesz tak, że 90% ludu blogspota umiera z zazdrości.
I hejtujesz śpiewające gwiazdy.
Bo umiesz jednym zdaniem rozłożyć mnie na czynniki pierwsze.
I doprowadzić do łez.
Bo nie wiem, co bym zrobiła bez Twojego poczucia humoru.
Pewnie świat byłby beznadziejnym miejscem.
Dziękuję Ci za to, że jesteś. ♥


^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^








A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.

Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.
*







Napisz mi o miłości kolorami spotkań

Zobacz.
- Ups.
- Cholera.
- Przepraszam.
- To ja przepraszam.
Wiem, że to T y.

Obejmij w ramki nieba dotykające ziemi


Chwyć.
- Pomogę.
- Proszę bardzo.
I lubię twoje ciepłe ręce.

Narysuj linie cieni, wymaluj światła w oczach

Obróć.
- Depczesz mnie.
- Przepraszam.
- Wybaczam.
- Naprawdę nie chcia... Wybaczasz? Uff.
Przecież nie potrafię się na ciebie gniewać.


Rozdmuchaj lekkim szeptem ten moment - jak wspomnienie

Słuchaj.
- Sprzątaj po sobie!
- Sprzątam. To twoje śmieci.
- Pff.
Ja mam z a w s z e rację, pamiętaj.

Podaruj słodkiej chwili iskierki dziennych rozstań

Bądź.
- Broduey.
- Hm?
- A jeśli kiedyś...
- Tak.
- Nie dasz mi skończyć.
- Bo zawsze będę cię kochał. Choćby nie wiem co, Aniołku.
Nie czytaj mi z myśli.


Niech każdy wieczorny powrót raz jeszcze się zaśmieje

Trwaj.
- Ja ciebie też.
Bo jesteś moją najpiękniejszą historią.

W wierszach
W prozie
W dniach
W wieczorach


Otul moją noc w niebo palców, wyłów z niej gwiazdy i powieś na moich dłoniach.
Dołeczkach
Zasiej kruchą magię w moich oczach, wyhaftuj w śliskie sny, ukołysz.
Piegach
Zamknij mnie w cieple, zasłoń powieki i prowadź.
Rzęsach
Opowiedz mi o nas tysięczny raz.
Lokach
Tak po prostu.
Rozbłyskach
Mów o motylach, które dla mnie złapiesz i pozwolisz wypuścić w niebo.
Wybuchach
Mów o kwiatach, które wepniesz mi we włosy i zachwycisz się jak dziecko.
Promieniach
Mów o książkach, które zawiniesz w kolorowy papier i kilometry wstążek, żebym się dłużej męczyła z odpakowywaniem.
Podskokach
Mów o sercach rysowanych w gazecie, których koślawość wyśmieję kolejny raz.
Ziewnięciach
Mów o wacie cukrowej, którą oblepię sobie palce, usta i włosy, a ty zrobisz mi zdjęcie w najmniej odpowiednim momencie.
Mrugnięciach
Mów o wietrze, który chce mnie porwać - i co by było, gdyby nie twoja ręka.
Zaśnięciach
Mów o pościeli, z której czasem wymknie się piórko i przysiądzie mi na ramieniu, a ty znów będziesz uparcie twierdzić, że to kawałeczek skrzydła, które wciąż chowam pod swetrem.
Przebudzeniach
Mów o nocnych napadach na lodówkę, o których nie wie nikt, bo ich nie ma - śniło ci się chyba.

Wschodzących gwiazdach

Mów o herbacie, której połowę wylejesz, przynosząc mi do łóżka: w wyszczerbionym kubku, lurowatą, słabą i za słodką - żadna nigdy nie smakowała mi bardziej.

Zachodzących słońcach

Mów o regałach, które będziesz składał oczywiście bez instrukcji, dziwiąc się, że znowu zostało tyle części.

Bezgłośnych obietnicach

Mów o kinie, w którym kupisz mi największy popcorn, a potem sam zjesz prawie cały.

Głośnych zapewnieniach

Mów o lodzie, na którym wywiniesz orła i będziesz udawał, że nie umiesz wstać - tylko po to, żeby mnie przestraszyć.

Słownych potyczkach

Mów o kurtce, którą mi pożyczysz w mroźny wieczór, a ja utonę w jej długich rękawach.

Milczących kapitulacjach

Mów o naszych uśmiechach, wygłupach, wyścigach do kuchni, bladych porankach, ciepłych południach, wieczorach nad książką, sprzeczkach, uściskach, balonach, rękawiczkach, łyżwach, wojnach o pilota.
Drobnych
Mów o nas.
Największych
To krótka opowieść bez happy endu.
Niewątpliwych
Bo ona przecież nie ma końca.
Przejawach
Nasza. Nudna.
Bez oszałamiającej fabuły, bez zwrotów akcji, bez uniesień, bez bajkowych oświadczyn, bez wykrzyczanych całemu światu uczuć, bez rozstań i powrotów.
Miłości
Taka sobie historyjka o zwykłej miłości.
Takiej
Przyziemnej i niestanowiącej materiału na melodramat, a ledwie na krótkie opowiadanie.
Wiesz
Najpiękniejsza.
Na
Nigdy mi się nie znudzi.
Zawsze.



___________________________________________________________
*Konstanty Ildefons Gałczyński - "Prośba o wyspy szczęśliwe"

7 komentarzy:

  1. Aciurzyn. ^^
    wrócę jutro, i tu, i do Lety.

    OdpowiedzUsuń
  2. BOŻE. XDDDDDD KOCHAM CIĘ.
    Wrócę jak przestanę się śmiać/płakać/zastanawiać nad sensem życia.
    Wiedz, że chylę czoła. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nikt już nie ma wątpliwości, że Acia i Brodłej to najlepsza para ever.
      Jejku, Aniołku – aż nie wierzę, że chciało Ci się tracić na mnie czas. I – ku mojemu wielkiemu zdziwieniu – nie napisałaś historii o murzynach w szałasie na drzewie, tylko coś niebiańsko pięknego. No a ja miałam nie płakać. Co ty ze mną robisz? : ( Same złe rzeczy. Ja tobie chyba też, skoro zaczęłam nawiedzać cię w snach (to mnie przeraża). Mniej psychotropów na noc.
      DZIĘKUJĘ. <3 Bardzo bardzo bardzo!
      Nie wyobrażałam sobie tutaj Aciurzyna, bo to by popsuło efekt. Nie psujmy tego moją twarzą i rurkami Murzyna.
      Opowieść. Zwykła, niezwykła, normalna, nadzwyczajna. Te słowa nieustannie się ze sobą sprzeczają, a tu żadne z nich nie jest błędne. Idealnie tkwią na swoim miejscu. Tworzą razem piękną harmonię. Ale czy ktoś poda wystarczająco dużo słów, by określić miłość? Tak się nie da. Jest zwyczajna, ale wyjątkowa. Piękne, prawda?^^
      Drobnostki, piękno małych rzeczy – to wszystko nas kształtuje. To lepi nasze krzywe dusze, pełne blizn i kurzu, jednak w sam raz do kochania. Akurat świetnie mieszczą się do serca.
      Też chcę, żeby ktoś mnie tak kochał. Jak tak czytałam, pomyślałam, że może kiedyś… Może kiedyś ktoś dostrzeże piękno w tej czuprynce a’la Hagrid i wszechobecnych piegach (aż tak je widać? – za dużo wiesz, pff).
      Wykrzesać miłość z zwykłej daty…
      Codzienność jest zawsze piękna, kiedy otwieramy rano oczy i poza klęciem na poniedziałek mamy świadomość, że ktoś nas kocha. Że mamy dla kogo żyć. Że każdy dzień jest nowym rozdziałem naszej wspólnej książki.
      Powaliłaś. Znowu. Pięknie piszesz o miłości. Pięknie piszesz o wszystkim.
      Iii…
      Zawsze masz do kogo wracać. Zawsze. Błagam Cię, nie odchodź stąd, bo cały blogger straci kolory. Tęcza nie będzie tęczą, jeśli którejś barwy ubędzie.
      I wiem, że zawsze piszę Ci to samo – że jest bezbłędnie, że podziwiam, że za taki talent powinno się Ciebie beatyfikować. Ale wierz mi – nie umiem inaczej. Nie mam jak. Zawsze gdzieś coś mi się nie spodoba, zawsze choćby drobnostka wpadnie mi w oko, a tutaj siedzę jak zaklęta i ani słowa nie umiem z siebie wydusić. Wybacz, że będę tak słodzić w nieskończoność, najzwyczajniej w świecie nie ma tu rzeczy, która nawet minimalnie by mnie drażniła.
      Nie wiem, co mam zrobić, żebyś została. Na kolanach do Częstochowy i z powrotem? Czekam na propozycje. Tylko nie odchodź. Nawet skończę Bufona na empty (tego tu nie było, nic nie widzisz, to tylko iluzja), ale masz zostać. To kiepska oferta, jestem żałosna. Kupię ci czekoladę, okej? Konińską. Wyślę Ci razem z tym pięknym pomnikiem, który tak Ci się podoba. Człowiek-koń. <3
      Może puść sobie covery Dodo na pocieszenie?
      Pomagają.
      Jeszcze raz z całego serca dziękuję. Za wszystko. W życiu nie dostałam piękniejszego prezentu.

      Trzymaj się, Aniołku. Życie czasem mocniej pognębi, ale nie chowaj się przed nim. Żadne zło nie trwa wiecznie. Złość w końcu odpuści. Chciałabym Cię teraz mocno przytulić, chociażby przez monitor – może poczujesz. Pogadam z Aniołkami, żeby były obok ciebie „bardziej”. Ja też jestem. Zawsze.
      Obiecuję, że wrócę do Lety. Masz aciowe słowo.
      Nigdy nie przestaniesz być jedną z moich ulubionych pisarek, masz stałe miejsce w moim serduszku. Nigdy nie zdołasz pozbyć się imienia inspiracji, którą dla mnie jesteś i będziesz. Na żadnym dziele nie wylałam tyle łez – i smutku i radości – niż na Twoim. Dla mnie to coś niesamowitego, potrafisz tak majstrować emocjami. To już nie talent, tylko magia.
      Kocham Cię najbardziej na świecie.
      P.S. Ja wcale nie chodzę po nocach do lodówki. W ogóle… : (

      Usuń
  3. Dzień dobry. ;)

    Jejku. Są takie osoby na tym blogerze, które najkrótszymi opowieściami/ publikacjami, czy jakkolwiek to inaczej nazwać, potrafią pozbawić mnie słów. To się robi już nudne, ale taka jest prawda. Niektóre z Was, w tym oczywiście Ty, potrafią wywołać we mnie tyle różnych emocji, zachwycić, narobić mętliku w głowie. Teraz moje myśli stały się bardzo chaotyczne i dojście z nimi do ładu zapewne zejdzie mi dłuższą chwilę. Ale to nic. Dla takich cudów warto. <3
    Pewnie gdybym była choć odrobinę bardziej wrażliwa ryczałabym teraz jak głupia. Toż to takie piękne jest. Piękno kryje się w prostocie - doskonale to pokazałaś. Niby nic, ot, zwykła historia bez żadnych zawirowań, skomplikowanej fabuły czy innych pierdół, które mogłyby przysłonić sens tej opowieści. Ty zawsze wiesz, czego nam potrzeba. Nie ograniczasz się tylko do niesamowitych romansów, opowiedzianych wręcz z przesadą i sztucznością "na potrzeby widza", a w tym przypadku - czytelnika. To jest samo życie. Nie tylko radości, ale i smutki. Są cudowne sceny, są i romantyczne, ale nic nie jest przesycone czy sztuczne. No i świetne poczucie humoru do kompletu. Czego można chcieć więcej? ;)
    Tak było i tutaj, choć sposób w jaki to zostało przedstawione na pewno nie jest szablonowy. I choć nie jest wprost opisane co się z bohaterami działo, a jedynie pokazane są urywki - to wystarcza. Niby tak niewiele, a cieszy. Uroczy ten nasz Aciurzyn. <3
    Ale Ty piszesz najwspanialej o wszystkim - przywykliśmy do tego. No przecudownie. Brak mi słow, po raz kolejny. Idę się schować czy coś. Może oszczędzę sobie kompromitacji, choć obawiam się, że na to może już być za późno. Ale co zrobić. Nie moźna mieć w życiu wszystkiego, czyż nie? ;D

    Dobra, może już zakończę to cuś, co komentarzem choć odrobinę sensownym być miało (ale nim nie jest). Pójdę jeszcze najpiękniejsze Lety skomentować. (Znowu się skompromituje poziomem, a raczej jego brakiem, mojej wypowiedzi. Ale co mi tam. XD) Miałam od początku skomentować, a Ty tak szybko dodałaś następne cudo, że nie wyrobiłam się - przepraszam. Zaraz to nadrobię. <3
    Weny, czasu na pisanie, żeby wciąż pisanie sprawiało Ci dużo przyjemności, bo to przecież jest najważniejsze. No i żebyś rozwiązała wszystkie swoje problemy, sprawy, które Cię nurtują i jak najszybciej do nas wracała. Bo masz do kogo. Nie wyobrażam sobie, żeby któregoś dnia mieć pewność, że już nic nie napiszesz na swoich cudownych blogach. Nie wyobrażam sobie tego. I nie chcę sobie wyobrażać. Chwila, w ktôrej odeszłabyś całkiem z bloggera (odpukać w niemalowane czy coś) będzie jednym z najgorszych dni dla violettowego bloggera i początkiem końca. Nie zostawiaj nas! <3
    Pozdrawiam, Tyśka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, Zuziu ♥
    Powiedz mi... jak to zrobiłaś, hm? Czytając tą miniaturkę ryczałam jak głupia - naprawdę, po prostu - łzy same cisną się do oczu. Nie wiem czego - smutku? No nie, przecież wszystko skończyło się dobrze, tak jak powinno, a może właśnie nie skończyło? Bo to opowieść o miłości, miłości - takiej zwykłej, ale tym samym najpiękniejszej, utkanej z najdrobniejszych scen, wspomnień, zdarzeń - z każdej znajomej tej dwójce rzeczy (w ogóle, Aciurzyn - ajskdfkkgkkakskdk *p*) ich osobistej. To dalej - szczęścia? Wzruszenia? To już bardziej. Po prostu - Twój talent mnie oślepia, o. I aż łzy lecą. Hahaha. A tak, serio - to Ty wiesz. To jest Twoje - i wystarczy. By zrobić ze mnie jeden wielki, uczuciowy bałagan, istny zamian. Każde słówko tu pasuje, ma określone miejsce. Wszystko jest takie... Bo ja wiem? Magiczne. A przecież, tak zwykłe... Zwykła 'opowieść' - nie za krótka, nie za długo. Idealna. Zamknięta w dołeczkach, lokach, snach, przebudzaniach (nawet nie wiesz jak mi się to podobało, ta cała kompozycja - kolejny punkt, dlaczego przez to CUDO wariuje) - we wszystkim.
    Kocham to. Twoje OS, miniaturki - to w ogóle inny poziom, niedościgniony. Chyba już się nie pozbieram, moja samoocena znowu sięgnęła okrąglutkiego zera - a poczekaj, aż wrócę (pewnie jak napisze ten komentarz) do 'Jaskółki' o dopiero zobaczysz, w jaki zachwyt potrafisz mnie wprowadzić. W jak wielką wariację, uniesienie, miłość.
    Kocham Cię, no. Bardzo.
    I będę czekać na Ciebie - zawsze. A jeśli teraz, wciąż, nie czujesz się na siłę, zrób sobie przerwę. Ale wróć, okej? Bez Ciebie nigdy nie będzie tak samo...
    Mam nadzieję, że w Twoim życiu wszystko się poukłada...
    Jak mówiłam jeszcze dziś postaram się wrócić do 'Jaskółki' i 'Love, Love, Love', w osobnych komentarzach - bo każdy z tych osobliwych PEREŁEK, zasługuje na osobny.
    Edyta.

    OdpowiedzUsuń